Cześć
dziewczyny!
Dzisiaj krótki test kosmetyku z
którym prawie nigdy się nie rozstaję. Tak jak pisałam w którymś z poprzednich
postów, czarna kreska jest nieodzownym elementem mojego codziennego makijażu.
Nie oznacza to, że nie wychodzę bez z niej z domu (z tuszem jest już trochę
inaczej;)), ale czuje się z nią zdecydowanie najlepiej. Szczerze mówiąc, czarna
kreska stanowi jedyny element makijażu, który jest w stanie przetrwać cały
dzień w mojej pracy, a i ona czasem nie obywa się bez szwankuJ
Jak do tej pory, nie przetestowałam wielu eyelinerów, ale to może, dlatego, że
od razu trafiłam na taki, który odpowiada mi w 100%. Jest nim bez wątpienia
Miss Sporty Studio Lash.
PLUSY:
- cena!!! (ok. 8 zł);
- trwałość (zdarzało mi się mieć
go na oczach nawet 12h);
-intensywny kolor (ze względu na
ciemną oprawę oczu używam jedynie czarnego);
- szybko wysycha po pomalowaniu;
- wygodny w użyciu pędzelek;
- wydajny;
- łatwo dostępny;
MINUSY:
- z czystym sumieniem mogę
powiedzieć, że ja ich nie widzę!
Pozdrawiam,
Marta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz